카니리 @khanyli

Odwaga, by przyznać się do niewiedzy, i historia z Tajlandii

  • Język oryginalny: Koreański
  • Kraj: Wszystkie krajecountry-flag
  • Podróż

Utworzono: 2024-05-12

Utworzono: 2024-05-12 11:46

26 grudnia 2004 roku (czasu lokalnego) w Indonezji doszło do trzęsienia ziemi, które wywołało tsunami, które uderzyło w Phuket (25 grudnia). Byłem tam w tym czasie.

Było to około 5 miesięcy odkąd wraz z żoną spakowaliśmy się i przyjechaliśmy do Phuket, aby zrezygnować z pracy i trochę odpocząć.

W tym momencie nudziło mi się już leniuchowanie, więc pracowałem jako Dive Master w centrum nurkowym, aby uzyskać uprawnienia instruktora nurkowania SCUBA.

W wyniku tsunami zachodnie wybrzeże Phuket, Khao Lak i wyspa Phi Phi zostały całkowicie zniszczone.

Phi Phi, wraz z hotelami i centrum miasta, zostało zalane, a następnie woda ustąpiła, pozostawiając wyspę w ruinie.


Odwaga, by przyznać się do niewiedzy, i historia z Tajlandii

Kilka dni po tsunami centrum nurkowe również ucierpiało w wyniku klęski żywiołowej, a nurkowanie zostało wstrzymane, więc pomagałem grupie wolontariuszy z Korei.

Wcześnie rano zadzwonił do mnie Joy, właściciel Phuket Sunrise Guesthouse (obecnie nie istnieje).

W pensjonacie mieszkali członkowie zespołu wolontariuszy.

Potrzebowali kogoś, kto zawiezie bagaże na statek płynący na wyspę Phi Phi, a nie mieli kierowcy do pick-upa.

Z chęcią się zgodziłem i szybko pojechałem do pensjonatu, gdzie bagaże były już załadowane.

Otrzymałem kluczyki do samochodu i po usłyszeniu, że czas goni, od razu ruszyłem w drogę.

Powiedziano mi tylko, że muszę dowieźć bagaże na statek Paradise 2000 (Songphan) i wcisnąłem pedał gazu.

Na Phuket są dwa miejsca, skąd odpływają promy na Phi Phi: molo Rassada i molo Ko Sire.

Wtedy myślałem, że jest tylko jedno molo, Ko Sire.

Znam tylko Ko Sire, więc pojechałem tam.

Jechałem stosunkowo mało znaną lokalnym mieszkańcom drogą i dotarłem do portu wcześniej niż planowano.

Ale statku nie było. Wtedy zrozumiałem, że coś poszło nie tak.

„O nie! Cholera!”

Przeszedł mnie dreszcz.

Spróbowałem sobie przypomnieć, co wydarzyło się przed wyjazdem.

"Wiesz, gdzie jest to molo, gdzie odchodzą promy?" – zapytał Joy.

Zastanowiłem się przez chwilę.

„Pewnie, że tak, jedno molo”

Ale wydaje mi się, że nazwa tego mola jest inna niż ta, którą znam…?

„Może to po prostu inna nazwa tego samego mola?”

Powinienem był wtedy zapytać konkretnie.

„Nie, nie wiem” – powinienem był odpowiedzieć.

Ale bezwiednie odpowiedziałem „Tak” i usiadłem za kierownicą.

Nawet jeśli wiedziałbym, powinienem był ponownie to sprawdzić i zapytać dokładnie.

Zadzwoniłem i ponownie zapytałem o nazwę mola, a następnie zapytałem kierowców songthaew (mototaxi) w okolicy, gdzie znajduje się molo Rassada. W tamtych czasach nie było jeszcze Google Maps.

Ludzie zaczęli pokazywać rękami i nerwowo się uwijać, próbując mi pomóc.

Wtedy młody chłopak wyszedł do przodu, powiedział „follow me” i odpalił motocykl.

Ruszyłem za nim.

Wcisnąłem pedał gazu, pędziłem przez uliczki i jakoś

dotarłem do mola Rassada z około 5-minutowym opóźnieniem.

Statek i ludzie czekali, a gdy tylko podjechałem, wolontariusze i załoga statku rzucili się do rozładunku.

Na szczęście nie spóźniłem się zbytnio, ale naprawdę byłem sam i zestresowany podczas jazdy.

Gdy wysiadłem z samochodu, poczułem, jak strumienie potu spływają mi po plecach.

Zamiast udawać, że coś wiem, powinienem był powiedzieć, że czegoś nie wiem i dokładnie to sprawdzić.

Od czasów Seulu i mojej pracy miałem pewną niechęć do mówienia, że czegoś nie wiem.

Nie wiem, dlaczego bałem się powiedzieć, że czegoś nie wiem.

A jednak doprowadziło to do komplikacji i w końcu żałowałem.

Po tym zdarzeniu postanowiłem, że nie będę udawał, że coś wiem, jeśli czegoś nie wiem.

Później jeden z członków zespołu, z którym pracowałem, powiedział mi:

„Panie XX, Pan mówi, kiedy czegoś nie wie. To niesamowite.”

Nie wiem, czy to był komplement czy sarkazm, ale ja uznałem to za komplement.

Ale ostatnio zdaje mi się, że znów zaczęłam udawać, że coś wiem.

Za długo żyłem w Korei.

W naszym społeczeństwie mówienie, że czegoś nie wie, jest jakby grzechem.

Przecież nie zrobiłem nic złego, po prostu czegoś nie wiem.

Można czegoś nie wiedzieć.

Można się nauczyć i dowiedzieć. Ale,

Zdziwiłem się, że nie potrafię już tak odważnie mówić, że czegoś nie wiem, jak kiedyś. Dlatego,

Trzeba żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Myśleć tak, jak się żyje,

A gdy mówię bez zastanowienia, z przyzwyczajenia,

nie potrafię powiedzieć, że czegoś nie wiem, waham się lub

popełniam błąd, udając, że coś wiem.

„Nie wiem dokładnie.”

Znowu się otrząsnę i będę mówił, że czegoś nie wiem.

Odwaga, by przyznać się do niewiedzy, i historia z Tajlandii

Zdjęcie: Unsplash/Brett Jordan




Gdy dotarłem do portu,

chciałem zapłacić młodzieńcowi, który mi pomógł dotrzeć na miejsce,

ale odmówił przyjęcia pieniędzy i po prostu odjechał.

Wiedział, że jesteśmy wolontariuszami

i że bagaże zawierają wodę i materiały dla poszkodowanych w trzęsieniu ziemi,

więc nie chciał przyjmować zapłaty.

Chociaż nasza rozmowa była krótka i odbyła się w języku tajskim i angielskim, zrozumiałem jego intencje.

Początkowo miałem uprzedzenia wobec Tajów.

Phuket to popularne miejsce turystyczne, więc na początku miałem do czynienia z komercyjnym podejściem ludzi pracujących w turystyce, co stworzyło we mnie te uprzedzenia.

Korzystając z songthaew, zawsze trzeba się targować z kierowcami.

Jeśli przystaniesz na ich pierwszą cenę, to jesteś frajerem, a naciąganie turystów jest powszechne.

Ci, których uważałem za skłonnych jedynie do wyciągania pieniędzy,

gdy widzieli, że mam na sobie kamizelkę wolontariusza i jechali songthaewem, sami z siebie rezygnowali z opłaty i chętnie nas wozili, pokazując kciuki w górę.

Kiedy zdawali sobie sprawę, że im pomagamy, chętnie dzielili się tym, co mieli.

To był moment, w którym moje uprzedzenia zostały rozwiane.

Mam jeszcze wiele do opowiedzenia o życzliwości Tajów, ale opowiem o tym w następnym wpisie.

Krótko mówiąc, są bardzo mili i dużo się uśmiechają.

Najbardziej podobało mi się w Tajlandii to, że ludzie uśmiechali się do mnie, gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały.

Młode, piękne kobiety i starsi, nieatrakcyjni mężczyźni – nikt nie żałował uśmiechu.

Odwaga, by przyznać się do niewiedzy, i historia z Tajlandii

Zdjęcie: Unsplash/Mathias Huysmans


Trzymam kciuki za Twoje wyzwania.

Po prostu kontynuuj.

Komentarze0